Stawy Hodowlane

 w prasie
 
 ogloszenia
 

 

 

 

 

 

Życie Żyrardowa nr. 38 (2461) z 22 września 1999

U źródeł Pisi - Gągoliny

   Starsi mieszkańcy Żyrardowa i okolic doskonale pamiętają fetor, jaki jeszcze niedawno roztaczał się wokół naszej Pisi. Kierowcy przy wyjeździe z Wiskitek musieli zamykać szczelnie okna i na chwilę wstrzymywać oddech. Krążyły opowieści o rzece, która dostaje samozapłonu i co jakiś czas się pali. W latach osiemdziesiątych Pisia - Gągolina docierała do Żyrardowa z wodami trzeciej klasy czystości.
  Opuszczała nasze miasto z dwudziestokrotnym przekroczeniem norm zanieczyszczeń dopuszczalnych dla rzeki. Była cuchnącym ściekiem bez jakichkolwiek szans dla biologicznego życia.
   Dziś sytuacja wygląda już całkiem inaczej. Od źródeł do Radziejowic Pisia toczy wody pierwszej klasy czystości.
   Od Radziejowic poprzez Hamernię i Korytów dociera do Żyrardowa z drugą klasą czystości wód. Nasz gród opuszcza nieco już przybrudzona - z trzecią klasą - jako rzeka żywa biologicznie. Fakt ten można wytłumaczyć z jednej strony upadkiem "trucicielskiego" przemysłu w Żyrardowie, który już tak rzeki nie zatruwa. Z drugiej strony jest wynikiem ekologicznych działań poszczególnych gminnych samorządów oraz Fundacji Ochrony Środowiska Naturalnego Miasta Żyrardowa i Okolic.

   SPECYFICZNA RZEKA

    Specyfikę rzeki przepływającej rzeż Żyrardów prezentuje nam Krzysztof Zawadzki ze wspomnianej już fundacji. Od źródeł w Dwórznie i Bronisławowie, do ujścia do Bzury, Pisia - Gągolina liczy prawie 60 kilometrów długości. Jest rzeką od dawna zagospodarowaną przez człowieka, który wzdłuż jej biegu zbudował sztuczne spiętrzenia i towarzyszące tym spiętrzeniom zbiorniki wodne. Najważniejsze z tych zbiorników to m.in. Grzegorzewice, Radziejowice, Hamernia i Zalew Żyrardowski. Łączna powierzchnia lustra wody zbiorników wynosi około 120 hektarów.
   Spiętrzenia i rozlewiska powodują - szczególnie latem - spore straty wody wskutek parowania. Pisia - Gągolina jest w stanie sama uzupełniać te ubytki dzięki posiadaniu bardzo wydajnych źródeł. Dalsze gospodarowanie jej wodami leży jednak w rękach człowieka, który musi odpowiednio regulować przepływy wody w poszczególnych tamach czy spiętrzeniach. Sztuczne zbiorniki są tez narażone - szczególnie czasie upałów - na niedotlenienie. Przykładem może być ostatnie lato, kiedy Sanepid zamknął kąpieliska na Hamernii i Zalewie Żyrardowskim. Z kolei w czasie powodzi istnieje możliwość przechowania w zbiornikach - przez jakiś czas - nadmiaru wody i odpowiedniej jej regulacji.

   REZERWAT PRZYRODY

   Dzięki staraniom żyrardowskich ekologów rejon górnej Pisi można nazwać rezerwatem przyrody, który K. Zawadzki porównuje do Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Jak wiadomo do Radziejowic Pisia posiada wody pierwszej klasy czystości. Zarówno w samej rzece, jak i jej okolicach odrodziła się teraz fauna i flora. W wodzie możemy spotkać ryby, raki i śliniaki. Na okolicznych łąkach są czarne bociany, czaple, żurawie, kormorany, jastrzębie i myszołowy. Okoliczni rolnicy opo-wiadają o sarnach i jeleniach, dzikach, lisach, norkach a nawet łosiach. Niedawno klępę łosia z małymi widziano w okolicach Grzegorzewic. Nic zatem dziwnego, że ekolodzy chcieliby ten rezerwat przyrody zachować i chronić. Jako sprzymierzeńca pozyskali Starostwo Powiatowe. Razem opracowano program ochrony zlewni górnej Pisi -Gągoliny.
Wraz z ekologami odbyliśmy niedawno reporterski rajd od źródeł rzeki aż do Radziejowic. Kilka kilometrów za Mszczonowem skręcamy w lewo i polną drogą jedziemy do miejscowości Dwórzno. Zatrzymujemy się i dalej już idziemy pieszo. Wśród olch docieramy do małego jeziorka. W powietrze wzbija się spłoszony jastrząb. Tutaj są źródła rzeki, które tworzą naturalne rozlewisko. Znawcy przedmiotu mówią, że poziom lustra wody jest tu stały. Zaraz kilkadziesiąt metrów dalej jest pierwsze spiętrzenie, gdzie dawniej stał wodny młyn. Stąd praktycznie Pisia-Gągolina rozpoczyna swój bieg rzeki. Gospodarujący w starym młynie rolnicy są sprzymierzeńcami ekologów. Odczytują i notują poziom wody rzeki. Dali się też przekonać, aby gospodarskich zanieczyszczeń nie kierować do Pisi.
   Teraz kierujemy się do pierwszej zapory jaką są stawy hodowlane w Grzegorzewicach. Docieramy do lasu, gdzie przedziera się rzeka i tworzy coś na kształt strumienia górskiego z malowniczymi meandrami. Widok jest naprawdę zapierający dech w piersiach. Tak urokliwe i dzikie miejsca można spotkać także nad Rawką. Pisia spływa z Wysoczyzny Mszczonowskiej i kieruje swoje wody w stronę Grzegorzewic. Tutaj - opodal znanego domu wypoczynkowego adwokatury - przemyślny człowiek wiele lat temu zbudował stawy hodowlane dla ryb. Stawy mają Prawie 80 hektarów powierzchni wody.

CZYSTA WODA, SMACZNA RYBA

   Właścicielem gospodarstwa o powierzchni 150 hektarów, gdzie ponad połowę stanowią stawy rybne jest Jerzy Dec. W Grzegorzewicach gospodaruje od trzech lat. Przez ten czas zmodernizował gospodarkę. Wyremontował budynki i wyczyścił stawy. Chwali sobie poprzedników i ekologię. Ci pierwsi tak zaprojektowali stawy, aby można z nich pojedynczo spuszczać wodę i odławiać rybę. Dzięki ekologom do gospodarstwa dociera czysta woda, w niej zaś mogą rosnąć smaczne, poszukiwane przez odbiorców ryby.
Grzegorzewice  Jerzy Dec nastawiony jest przede wszystkim na hodowlę karpia. Karp najlepiej czuje się w stawach do 1,5 metra głębokości. Tutejsze stawy charakteryzują się bagienno-żwirowym dnem. Dzięki temu oraz czystej wodzie mięsa karpi nie czuć mułem. Nasz gospodarz rocznie odławia i sprzedaje około 60 ton karpia. Jego celem jest pozyskanie z hektara stawów 1. tony ryb.
Prócz karpi około 10 proc. narybku tworzy inne gatunki jak: sandacz, lin i karaś. Sum jakoś w Grzegorzewicach zadomowić się nie chce. Gospodarz karmi ryby ziarnem. Jego grunty są Piaskowe, więc musi ziarno kupować. Mimo tego nie narzeka. Hodowla Przynosi dochód, a kilogram karpia sprzedawany jest hurtowo za 8 - 8,5 złotego. Całość gospodarstwa prowadzi właściciel z rodziną pomocy 3. pracowników najemnych.
  Pan Dec jest nowoczesnym gospodarzem i może być porównywalny z hodowcami Unii Europejskiej. Jego pierwszym celem była jakość towaru. Dziś wszyscy kupują u niego ryby ze względu na ich smak. Sprawdziłem sam. Zjadłem kilka kawałków karpia wędzonego i muszę przyznać, że ryba jest wyśmienita, istny raj dla podniebienia.
Gospodarz Grzegorzewic wykorzystuje też inne ekologiczne atuty terenu. Chętnie zaprasza do siebie wędkarzy, którzy mają dla tego celu udostępniony staw i płacą za złowioną rybę 10 złotych od sztuki. Typowy karp wazy około 1,5 kilograma. Tylko w sierpniu z tego tytułu wpłynęło do kasy firmy prawie 1500 złotych od wędkarzy. W przyszłości chciałby też zorganizować tutaj wczasy ekologiczne dla ludzi szukających kontaktu z przyrodą. Właśnie w Grzegorzewicach zadomowiły się cztery unikalne czarne bociany. Na własne oczy widziałem też ślady klępy i małych łosi. Należy dodać, że chętnych na takie atrakcje nie zabraknie. Oby tylko ludzie nie wypłoszyli kiedyś zwierzyny.
Jerzy Dec zapewnia, że masówki nigdy nie zrobi.

PARK LUDZI KULTURY

  Pałac w Radziejowicach, gdzie zlokalizowano Dom Pracy Twórczej Ministerstwa Kultury i Sztuki po-siada urokliwy park z unikalnym drzewostanem i zbiorniki wodne zasilane z Pisi - Gągoliny. Tuż za, parkiem znajduje się stary młyn z wodną zaporą. Stąd Pisia płynie do kolejnej zapory na Hamernii. Jak twierdzi dyrektor DPT Bogumił Mrówczyński czystość wód odczuwają także mieszkańcy Radziejowic. Niektórzy artyści przyjeżdżają tutaj wyłącznie na ryby i zabierają ze sobą wędki. Takim zapalonym wędkarzem jest Andrzej Konic, twórca "Stawki większej niż życie". Każdego roku przyjeżdża do Radziejowic i wynajmuje pokój dwuosobowy w Modrzewiowym Dworze. Na jednym łóżku reżyser śpi, na drugim trzyma sprzęt wędkarski. Podobnych entuzjastów wędkowania -szczególnie wśród aktorów - jest w Radziejowicach więcej.
   Sztuczny staw na stałe wrósł w krajobraz parku i pałacu. Wypoczywający ludzie kultury i sztuki mogę się nad nim przechadzać, posiedzieć na ławkach, a nawet popływać łódką. Tutaj przy odrestaurowanym młynie kończymy naszą wędrówkę wzdłuż biegu górnej Pisi - Gągoliny. Pytam ekologów, dlaczego zabiegają o ochronę tego właśnie obszaru? Zabiegają naturalnie o ochronę całego dorzecza rzeki, a od czegoś trzeba zacząć.
Utrzymanie pierwszej klasy wód na górnym odcinku rzeki już daje wymierne korzyści i trzeba ten stan utrzymać. Dobrze, że podobnie myślą w starostwie powiatu.

 K. Ptaszyński

Życie Żyrardowa
ukazuje się w Grodzisku, Pruszkowie, Sochaczewie,
Rawie Mazowieckiej, Skierniewicach oraz w Łowiczu.